7 lip 2010

07.07.2010



Kilka godzin temu wróciłam do domu z kilku dni wakacji. Zamiast zobaczyć mój kochany pokoik z moim wielkim porządkiem, zobaczyłam masę pełnych toreb, które zgromadziłam tuż przed wyjazdem. Przypomniało to że pora zacząć się pakować. Ale póki co ciężko mi zabrać się za to. Wyciągnęłam tylko walizkę.
Przez ostatnie dni byłam dziwnie spokojna o mój wyjazd. Pomijając oczywiście fakt, że nadal czekamy na nasze wizy z Berlina, a Jakubson nadal nic na ten temat nie wie. Ale przecież je dostaniemy, co nie. Więc jestem o to w miarę spokojna. Bardziej przerażają mnie najbliższe dni. Nie wspominając już o moich rodzicach, szczególnie mamie, bo ona to chciałaby żebym teraz siedziała non stop w domu razem z nią i rozmawiała. A tu tyle rzeczy do załatwiania. Sama nie wiem w jaki sposób to ogarnąć. Ale ja uwielbiam dni, kiedy nie mam na nic czasu, wtedy nie zadręczam się głupimi myślami, nie myślę o tym co będzie.
Teraz czeka mnie jeden wieczór dojścia do siebie. Zmiana klimatu z kieleckiego na śląski w tak szybkim tempie, nie jest najlepszym pomysłem.

Dla wszystkich fanów muzyki afrykańskiej moje ostatnie odkrycie http://www.youtube.com/watch?v=oDuY50rJK-k&feature=related

1 komentarz:

  1. Jestem pewien, że cała masa różnych obowiązków jest teraz przed Tobą w związku z tym wyjazdem. Ale dobrze, że masz w sobie ten pokój, myślę że jest to pokój od Pana Boga, który chce Ci powiedzieć, że jest z Tobą przy tym wszystkim i cieszy się z Tobą.
    Pozdrawiam, z Panem Bogiem! :)
    PS: Bardzo optymistyczny, ten afrykański kawałek :)

    OdpowiedzUsuń