3 sty 2011

02.01.2011




Nowy Rok, nowe wyzwania. Zapewne te wolontariackie będą sensem całego roku.
Nerwowy grudzień przeminął, zostało nam kilka wspomnień, zdjęć i zadowolenie z tego, co udało nam się dokonać. Nam - wolontariatowi. A teraz? Co dalej? Projekt? Nie. Teraz nie ma mowy o wyjeździe do Ghany. Nie jest to łatwe, ale trzeba pogodzić się z tą wiadomością. Jakoś to będzie. Ale co z tym moim czasem wakacyjnym zrobić? Już mam w głowie pomysł, który zrodził się przez Romka - wyjazd na Ukrainę. Jeszcze trochę czasu jest, trzeba to mądrze "ugryźć" i może nam wyjść z tego, coś naprawdę fajnego. Przecież stałam się już dawno dzieckiem misyjnym :)

21 gru 2010

1.12




Tyle czasu minęło odkąd wróciliśmy z Ghany. Ta nasza europejska codzienność powinna już wejść mi w krew, ale nie. Nie potrafię ogarnąć tego wszystkiego, tej rzeczywistości. Tak strasznie mnie tam ciągnie. Wrócić na chwilę, na miesiąc, na rok. A teraz jeszcze pojawia się opcja, że w te wakacje nie będzie Ghany. Nie będzie Ghany dla mnie. Czy moje serce to przeżyje? Nie wiem. Wiem, że jeśli już nie pojadę, to nie zostawię moich maluchów bez nagród i prezentów - prześle się to przez wolontariuszy.


A teraz wchodzimy w najgorszy i najbardziej męczący etap dla SWMu - miesiąc ważnych spraw.

29 lis 2010

Millenimacje




Za dużo się dzieje, nie tylko w życiu, ale też na polu misyjnym. Takim Asi i moim dzieckiem są „Millenimacje”. Co to jest? Są to warsztaty dotyczące Milenijnych Celi Rozwoju. Składają się one z prelekcji i warsztatów. Są one dedykowane dla młodzieży gimnazjalnej i ze szkół średnich.
Strasznie dużo radości dawało nam prowadzenie tych warsztatów, choć na początku było ciężko i walczyłyśmy ze stresem. I wtedy po raz kolejny z naszych ust padły słowa: „Jezu prowadź!” Kilka minut po zakończeniu wiedziałyśmy, że to ma sens, że wato mówić. Nie jest to tylko chwila, kiedy wracamy myślami do naszej Ghany, ale pokazujemy innym, co tak na prawdę urzekło nas w tym kraju, w tych ludziach i ich kulturze.

15 lis 2010

o poważnych sprawach niepoważnym okiem

Kilka tygodni temu gorące słońce Afryki. Dziś zostało tysiące wspomnień i zdjęć. Kilka poważnych spraw związanych z wyjazdem misyjnym widziane niepoważnym okiem wolontariuszki Kropki

Dlaczego wolontariat misyjny? Przecież jest tyle różnych form pomocy innym.
Wolontariat misyjny wybrałam dlatego, że wszystko działo się przy mojej szkole. Taka była pierwsza myśl. Kolejna to fakt, że ludzie tam są biedniejsi. A teraz, ludzie w Afryce są bardziej otwarci i przede wszystkim wdzięczni.

Z czym kojarzy ci się Afryka?
Afryka zawsze kojarzyła mi się ze słońcem, chatkami i kukurydzą. A Ghana kojarzy mi się ze Starem i pitem – lokalnym piwem:)

Czego najbardziej brakowało ci w Ghanie?
Tak najbardziej to brakowało mi latte z kokosem i czekolady. Brak czekolady to efekt tego, że zamknęli nam fabrykę, a z Polski czekolady nie zabrałyśmy...

Czego najbardziej będzie ci brakować już tu w Polsce?
Póki co brakuje mi słońca – strasznie zimno tu! A ponad to najchętniej zabrałabym z Ghany nasz samochód, gdzie często jeździłyśmy na pace. No i widoki. To wszystko jest bezcenne. Najchętniej to przeniosłabym Ghanę koło Polski – byłoby bliżej do cudownego miejsca:)

Dokończ zdanie: Ghana to piękny kraj, ale…
nigdy nie rozumiem twi (lokalnego języka). Nie mówiąc już o jego nauce.

 Pito, fufu, banku...co to właściwie jest?
Najlepsze co jest w Ghanie – poza ludźmi oczywiście. A są to lokalne potrawy, które najlepiej smakowały u naszych sąsiadów :)

 Jaki był twój najlepszy dzień na obozie i dlaczego?
Najśmieszniejsze jest to, że dzień obozu nie jest związany z dzieciakami, ale z cukierkiem. Pamiętasz jak dostałyśmy cukierki od James'a – naszego bossa. Radochę miałyśmy przez cały dzień, jeśli nie do końca pobytu.

Jakie prezenty dla nas przywiozłaś?
Dla Was mam garść wspomnień. A prezenty są – każdy kojarzy się z Ghaną albo jakimś wydarzeniem.

Plan szczegółowy na najbliższy czas?
Byle do kolejnych wakacji, a potem kierunek Ghana :) Znajdzie się ktoś chętny, żeby kupić mi bilet? ;)

13 lis 2010

Bo czasem rzeczywistość jest inna niż my możemy sobie wyobrazić.

Dla dociekliwych kilka migawek z Holiday Campu
http://www.facebook.com/#!/video/video.php?v=162531257103079#comments


Pozdrawiam (:

26 paź 2010

25.10.2010




 Chyba pan Absolutny Brak Czasu mnie odwiedził. Tak, że nawet nie mam czasu, żeby napisać cokolwiek. A może po prostu muszę sobie poukładać wszystko.
Prawie 2 miesiące odkąd wróciłam z Raju. Czy coś się zmieniło? Owszem. Zauważyłam, jeszcze bardziej i dokładniej, że są ludzie w gorszej sytuacji życiowej ode mnie. A po za tym staram się dostrzegać w człowieku CZŁOWIEKA. Przede wszystkim powiedzenie, że „Europejczycy maja zegarki, a Afrykańczycy czas” sprawdziło się w 100%. Pracuję nad tym, żeby choć w kilku procentach być taką jak oni – mieć czas. Mieć czas na bycie z drugim człowiekiem, a nie tylko na jakieś głupoty.
A do tego przez poznanie miejsca, zobaczenie go moimi 4 oczami, chcę tam wrócić. Chcę zawsze wracać. Dlatego teraz włączamy 5 bieg i zbieramy pieniążki na kolejny wyjazd, aby im dać już nie tylko 200% z siebie, ale 300% czy nawet 500% :)

„Nie po to doświadczasz cudów, żeby o nich nie mówić.”

16 paź 2010

31.08.2010




Od kilku godzin jestem w domu. Cieszę się, że widzę rodzinę, ale tęsknię już za Sunyani. Bardzo brak mi słońca. Choć wiem, że póki co muszę odpocząć i dojść do siebie i obejść wszystkich lekarzy. Moje dwie ręce i głowa się jeszcze przydadzą na tym świecie, czy to w Polsce czy w Afryce. A teraz idę mówić o tych cudach, które doświadczyłam, a także poukładać sobie to, co przywiozłam w swojej głowie i sercu.