7 paź 2010

28.08.2010




Czy ktoś dostał prezent, którym jest „drugie zycie”? Zapewne! Ja teraz też należę do tego grona. Wiem, że jest to wielki dar, za który będę zawsze dziękować. Zapewne rodzi się pytanie dlaczego. Błysk świateł, dzwięk tłuczonych szyb, upadek w busz, krzyk, ból w ciele i czekanie, aby ktoś cię uwolnił. Ciągnęło się to w nieskończoność.
Sama nie potrafię powiedzieć co czułam te kilkanaście godzin temu, kiedy otarliśmy się o śmierć.  Teraz ciągle wracają te obrazy. To jest jakiś przełom w moim życiu, jasny znak, że muszę jeszcze zapracować na niebo. A teraz na usta ciśnie się tylko: „Dzięki Ci Boże, że żyję! Na pewno tego nie zmarnuję!”

1 komentarz:

  1. pamiętam ten dzień jak żaden inny. Ta świadomość, że żyjecie dawała nam radość. Ale gorsza była świadomość, że było tak blisko by was stracić...na stacji żegnaliśmy się tak, jakbyśmy nigdy więcej mieli się już nie spotkać, tak jakbyśmy przeczuwali, że coś może się stać. Pamiętasz? Ryczałyśmy obie jak głupie. A wokół nam powtarzali, że przecież zobaczymy się za dwa tygodnie w Polsce.Zobaczyłyśmy się dnia następnego w naszym Sunyani... Jest za co dziękować...

    OdpowiedzUsuń