7 paź 2010

26.08.2010




No i się zaczęło. Czas pożegnań, czas powrotu do domu. Chyba lepiej jest powiedzieć „see you”, niż wyjechać bez żadnego słowa. Ale to było jedno z najtrudniejszych pożegnań. Pożegnanie z ludźmi, z którymi przez 2 tygodnie tworzyło się zgrany team. To z nimi zaczęły się przyjaźnie.
Mimo tego, że powiedzieliśmy sobie „goodbye” mam nadzieje, że jutro zjawią się „przypadkiem na stacji czy w Boys Home.”
Choć czasem nie ma łez na zewnątrz, to są one w środku, w naszym sercu. Czasem zastawiam się, czemu tak łatwo przywiązuję się do ludzi. Ale trudno jest zrobić inaczej mając świadomość, że wpisali się w moje serce. To oni stali się częścią historii niejakiej Kropki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz