Już niecały miesiąc został. Miesiąc ostrych przygotowań. Jeszcze jeden egzamin, 3 tygodnie wakacji. I wyjazd.
Jakoś wszystko się układa, wiza załatwiana przez Kraków, spotkanie z rodzicami. Oni spokojniejsi, ja szczęśliwa.
Przecież nie wszystko musi być od razu dobrze. Przecież musimy w jakiś sposób doświadczać cudów. Oto moja teoria, której zamierzam się trzymać. Przynajmniej do poniedziałku wieczora to moja myśl przewodnia.
Oby ta myśl nie była tylko przewodnia do poniedziałku wieczora ;))
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! Powodzenia! ;))