29 cze 2010



Ostatnie zakupy, spotkania ze znajomymi, chwila wakacji. Tak wyglądają moje przygotowania do wyjazdu do Ghany. Do wyjazdu, na który czekałam tyle czasu. Wielokrotnie pojawia się pytanie czy są obawy. Im bliżej do wyjazdu tych obaw jest co raz więcej. Ale jednak jest coś, co rekompensuje je wszystkie. Jest to fakt, że spełniam swoje marzenie, swoje powołanie. Już nie mogę się doczekać kiedy stanę na ghanijskiej, czerwonej ziemi, kiedy pójdę z dzieciakami na boisko, aby wspólnie grać w piłkę. Teraz ciężko jest opisać radość i szczęście jakie jest we mnie z tego powodu. Dlatego teraz wyruszam w moją misyjną podróż życia, aby móc dzielić się swoja radością z ludźmi, których spotkam.


*to moje świadectwo przedwyjazdowe, które znalazło się na stronie naszego wolontariatu (:

2 komentarze:

  1. Ahh... Przyznam, że aż ciarki miałam jak czytałam tę notkę :)
    Niesamowite... Jakie piękne jest to, że są ludzie, którzy jaką na misje!!!
    Dziel się radością na tej czerwonej ziemi!!! Daj dzieciakom jak najwięcej miłości!! :):)
    Będę pamiętała o Tobie w modlitwie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolontariat piękna sprawa. Na pewno będzie momentami ciężko, ale wszyscy którzy wracają z wolontariatu mówią, że otrzymali od tych ludzi dużo więcej niż byli w stanie im dać. Mam nadzieję, że takie będzie też Twoje doświadczenie, pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń