5 mar 2010

7.II.2010

Jest moc!(jak to mawia Dżagła) Weekend misyjny daje dużo możliwości. Nie tylko na zebranie funduszy, ale na samo pokazanie działalności SWMu.
To był mój tzw.'pierwszy raz'. Po raz pierwszy dzieliłam się swoim doświadczeniem SWMu i wrażeniami przed wylotem. A po za tym... Są ludzie, którzy mnie wspierają. I nie mówię tu o moich kochanych rodzicach i rodzeństwu, bo oni są bezkonkurencyjni. Ale o tych, którzy dają siłę i czas. Dziękuję Asi, która mnie dziś wyjątkowo wspierała, a wspiera od momentu, kiedy dowiedziałam się, że lecę. No i Ojciec Paweł. Jego uśmiech jest bezkonkurencyjny. Nawet stres na ambonie jest mniejszy :D

Misje to odjazd z miłości, dlatego warto poświęcić temu samego siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz