21 gru 2010

1.12




Tyle czasu minęło odkąd wróciliśmy z Ghany. Ta nasza europejska codzienność powinna już wejść mi w krew, ale nie. Nie potrafię ogarnąć tego wszystkiego, tej rzeczywistości. Tak strasznie mnie tam ciągnie. Wrócić na chwilę, na miesiąc, na rok. A teraz jeszcze pojawia się opcja, że w te wakacje nie będzie Ghany. Nie będzie Ghany dla mnie. Czy moje serce to przeżyje? Nie wiem. Wiem, że jeśli już nie pojadę, to nie zostawię moich maluchów bez nagród i prezentów - prześle się to przez wolontariuszy.


A teraz wchodzimy w najgorszy i najbardziej męczący etap dla SWMu - miesiąc ważnych spraw.